9 czerwca wzięliśmy upragniony ślub na portugalskiej Maderze. Ślub niemal jak z bajki, ale to nie malownicza sceneria była tu najważniejsza, a sam fakt, że po dwóch latach starań w obecności najbliższych nam osób mogliśmy wypowiedzieć symboliczne “TAK”.
Przed ceremonią obojgu nam ciężko było wyobrazić sobie tę chwilę i, gdy wreszcie po dwóch latach planowania, stanęliśmy naprzeciw siebie – ten moment przerósł nasze najśmielsze wyobrażenia. Patrząc sobie w oczy wiedzieliśmy, że właśnie doświadczamy najpiękniejszej chwili w naszym wspólnym życiu. To taki moment, w którym miłość materializuje się, bo wszystko co dzieje się wokół pochodzi z tego najczystszego uczucia. Były emocje, było wzruszenie, były łzy szczęścia.
Ale zaraz, zaraz – po co nam właściwie ten ślub skoro nie jest on ważny w Polsce. Po co te starania, ten poświęcony czas i wydane pieniądze? A właśnie po to, aby przeżyć tę jedną chwilę. Tylko i aż tyle. To jeden z takich momentów, który przeżywa się całym sobą i chwyta się zmysłami z całą łapczywością by zapamiętać go jak najlepiej. Stojąc na klifie i patrząc się w nieprzebrane oceany swoich oczu czuliśmy, że całkowicie zawierzając miłości spełniają się nasze marzenia.
Oczywiście chcielibyśmy, aby zawarte przez nas małżeństwo było ważne także w naszym kraju, ale dla nas najważniejsze było to, że w obecności urzędnika państwowego mogliśmy przyrzec sobie miłość, wierność i uczciwość małżeńską do końca naszych dni.
Nasze małżeństwo jest ważne w 25 krajach na świecie i wierzymy w to, że w przyszłości także w swoim kraju będziemy mieli równe prawa. Przyłożymy wszelkich starań, żeby w przyszłości mówić do siebie mężu z pełnymi prawami.
P.S. Życzymy Wam wszystkim, abyście mogli sami przekonać się jak fajnie jest móc mówić do swojego chłopaka “mężu” 🙂